Przejdź do głównej zawartości

Prolog

Grzmot, jeden za drugim. Zaczęło padać tak bardzo, że prawie nic nie widziałam, i nawet czapka z daszkiem mi nie pomogła, równie dobrze mogłabym jej nie mieć.
Czym prędzej złapałam za klamkę do małego sklepu w pobliżu mojego mieszkania i wbiegłam do środka.
Cicho pisnęłam wystraszona.
Brązowe, niemal czarne oczy, wpatrywały się we mnie z rozbawieniem. 
-Przepraszam - rzuciłam do chłopaka stojącego pół metra ode mnie.
Staliśmy we dwoje w pomieszczeniu mniej więcej wielkości metr na 2,5 metra. Cholera, znów przez pomyłkę weszłam do bankomatu.
-Jesteś mokra - zauważył.
Wyczułam w jego głosie rozbawienie.
Faceci i te ich podteksty.
W odpowiedzi jedynie prychnęłam. 
Poprawiłam czapkę i wybiegłam aby wejść do drzwi obok.
Otrzepałam się. W duchu dziękowałam Bogu za to że jednak zdecydowałam się na ciemną koszulkę, inaczej świeciłabym bielizną.
Złapałam za koszyk na zakupy i weszłam w głąb regałów. Zebranie wszystkich potrzebnych rzeczy zajęło mi jakieś 15 minut. Ruszyłam w stronę kasy i stanęłam w kolejce.
Obok dostrzegłam chłopaka, dla którego przez przypadek wparowałam do bankomatu. Dopiero teraz miałam okazję mu się przyjrzeć. Ciemne włosy zmierzwione ręka, które jeszcze przed chwilą przeczesał. Wyglądały idealnie, mimo nieładu, tak jakby właśnie wyszedł od fryzjera.
Miał na sobie granatową koszulkę, czarne dresy a na stopach czarne Nike. Kiedy już płacił za zakupy, mogłam bardziej się przyjrzeć jego twarzy. Wow, wielkie wow. Grube, ciemne brwi, pełne usta, zgrabny nos, ciemne oczy, trzydniowy zarost, czarne włosy. Nie wiem dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam.
Zamyśliłam się, kiedy już wróciłam do rzeczywistości, nie było go. Rozejrzałam się ale nigdzie go nie widziałam. Zniknął.
***
Wykąpana, z ręcznikiem na głowie i w piżamie weszłam do salonu, gdzie moja przyjaciółka oglądała telewizję i malowała paznokcie.
-Sam, okna - jęknęłam, kiedy po raz kolejny ich nie zasłoniła, jestem na tym punkcie przewrażliwiona.
-Ja tylko dbam o to, żebyś miała powody do narzekania - wychrypiała. Jej głos był skutkiem naszej wczorajszej imprezy, zawsze tak ma, kiedy wypije za dużo. 
-Możesz czasem zadbać o naszą prywatność. - Przeciągnęłam rolety do samego parapetu, po czym usiadłam obok niej na kanapie.
Posłała mi buziaka w powietrzu.
-Widziałam dzisiaj Dylana, z jakąś laską - ugryzłam jabłko.
-Gdzie? - Podniosła głowę, po czym nią potrząsnęła. - Nie ważne, w sumie mam to gdzieś. Niech burak robi co chce.
-Powiedziałam Ci, żeby upewnić Cię w tym, że nie warto tracić na niego czasu.
-Wiem Ken, jest mi ciężko ale po woli odpuszczam.
W tym momencie mój telefon wydał dźwięk przychodzącego smsa. Numer nieznany.
Numer nieznany: "Lubię, kiedy się uśmiechasz. A w tym ręczniku wyglądasz pięknie :)"
Co do kurwy?!
Część wszystkim :)
Ruszam z pierwszym moim tutaj opowiadaniem. Prolog jest krótki, kolejne rozdziały już takie nie będą, obiecuję 😁
Proszę zostawcie serduszko lub komentarz, muszę wiedzieć, czy mam dla kogo pisać. Z góry baaaardzo dziękuję 😘

Komentarze