Przejdź do głównej zawartości

Rozdział 1

Obudził mnie dźwięk mojego telefonu.
Numer nieznany:  "Dzień dobry, Cukiereczku"
Skąd ten psychol wie, jak mówią do mnie rodzice? Cukiereczek wzięło się od mojego imienia - Kendall, Candy. 
-Spierdalaj - burknęłam pod nosem.
Pisałam i dzwoniłam wczoraj na ten numer, ale nie napisał mi, kim jest. Jedyne co odpowiedział to : "Dowiesz się w swoim czasie".
Skąd on do cholerny wiedział, że muszę wstać akurat o 7.30? Napisał 2 minuty przed moim budzikiem. Coraz bardziej zaczynałam się bać. 
Dziś do pracy miałam na 9, razem z Sam. Pracujemy w małej, uroczej kawiarence kilka minut drogi od naszego mieszkania.
Rozciągnęłam się, wstałam z łóżka i odsłoniłam rolety. Po szybkim prysznicu umalowałam się, wysuszyłam włosy i lekko je zakręciłam, tak aby powstały delikatne fale. Włożyłam świeżą bieliznę, spódniczkę jeansową z wysokim stanem, białą, zwykłą koszulkę i skarpetki, a na nie białe converse. 
W kuchni siedziała już Sam, zalewała sobie kawę.
-Mi też robisz? - Zapytałam.
-Jak zawsze - uśmiechnęła się.
Usiadłam przy wyspie kuchennej.
-Wiesz, że ten popierdoleniec obudził mnie dziś przed budzikiem? - Wzięłam do ręki kubek z gorącą kawą. Potrzasnęłam ręką, która zapiekła pod wpływem ciepła. Dlaczego zawsze łapie za kubek a nie za rączkę?
-Skąd on tyle o Tobie wie? Na pewno nie masz żadnych podejrzeń, kto to może być? 
-Myślałam już o każdej znanej mi osobie, nikt nie przychodzi mi na myśl. 
-Keny, nigdy nie narzekałaś na brak powodzenia, niezła z Ciebie laska i dobrze o tym wiesz. To na pewno ktoś z naszego otoczenia. 
Wzruszyłam ramionami, nie mam teraz ochoty się nad tym zastanawiać. 
Zrobiłam naleśniki na śniadanie. O 8.50 wyszłyśmy do pracy.
***
-Ken, zajmiesz się stolikiem nr. 3? - Zapytała Sam, kiedy stawiała na półkę filiżanki przyniesione ze zmywarki.
-Jasne - lekko nieobecna podeszłam do stolika.
-Dzień dobry - powiedziałam do chłopaka, który czytał menu. 
-Kendall, co tak oficjalnie? - Zapytał blondyn, radość aż promieniował od niego. 
-Walter, cześć. Zamyśliłam się, przepraszam - posłałam mu uśmiech. -Zamawiasz coś? - Dodałam szybko. 
-Tak, sernik i cappuccino poproszę - ciągle na mnie patrzył. 
-Za chwilę podam. 
Szybko wróciłam za ladę, jego zachowanie było nadzwyczaj dziwne. 
Gdy zamówienie było gotowe, zaniosłam je do stolika chłopaka. 
-Cappuccino i sernik, proszę bardzo. 
Walker przejął ode mnie filiżankę i talerzyk. 
-Kendall - już miałam odchodzić, kiedy się odezwał. Zesztywniałam. - Może wyszlibyśmy na kawe, kiedy skończysz pracę oczywiście. 
O mój Boże, nienawidzę takich sytuacji. 
-Przepraszam Walter ale na prawdę nie mam ochoty na randkowanie, nie zrozum mnie źle - było mi zwyczajnie głupio. Nie chciałam mu jednak robić nadziei. Już kiedyś się z nim umówiłam do kina, a później był zbyt nachalny, włączyła mu się wtedy jakaś mania prześladowcza. Nie chcę znów przez to przechodzić
Posmutniał. 
-O, w porządku - przeczesał włosy. - Ja.. Rozumiem.. Dzięki - uśmiechnął się sztucznie. 
Bez słowa odeszłam. Zgarnęłam Sam na zaplecze. 
-To on - rzuciłam szybko. 
Zmarszczyła brwi. 
-Sam, myślę że to Walter do mnie pisze. Kto inny byłby na tyle chory, żeby podglądać mnie przez okno?
Mieszkamy na pierwszym piętrze więc podglądanie nas nie należy do najtrudniejszych. Szczególnie kiedy Samantha nie zasłania okien. 
Z kieszeni fartuszka zawieszonego z mojej talii zabrzmiał dźwięk sms. 
Numer prywatny: "Muszę przyznać, że obsługa jest na prawdę hot."
-Nie, tak to na pewno nie będzie - ruszyłam do stolika chłopaka. 
Nie było go tam już. 
-Cholera - rzuciłam pod nosem. 
Pod menu leżały pieniądze za zamówienie. Zgarnęłam je i wróciłam za ladę. 
-Dupek - skomentowała Sam. 
-Nie ma jaj żeby prosto w oczy ze mną porozmawiać. 
Walter koleś, który nie jest zbyt odważny, jednak kiedy już zrobił jakiś krok, to działał na całego, nawet jeśli podchodziło to pod czyny karalne, jak np. nękanie. 
-Idę na przerwę - położyłam na ładę szmatkę którą ją przecierałam. 
Przez kolejne godziny pracy nic się nie działo. Godzinę przed zakończeniem Sam się zwolniła, bo miała wizytę u dentysty. 
W kawiarni nie było nikogo, więc usiadłam na wysokim krześle które stało za ladą i przeglądałam swój telefon. Nagle usłyszałam dzwonek otwieranych drzwi. 
Moje serce przez chwilę zamarło. 
Na środku sali stał chłopak, którego spotkałam podczas ulewy. Patrzył na mnie i mimo że był dość daleko, widziałam jego czarne oczy. Ubrany był w czarne trampki, czarne jeansy z dziurą na kolanie i czarną dość obcisłą koszulkę. 
Dopiero wtedy zobaczyłam u jego boku niską brunetkę. W sumie przy nim prawie każdy jest niski. 
Oh, a więc przyprowadził tu swoją dziewczynę. 
Usiedli przy stoliku przy oknie. Wciągnęłam powietrze, po czym podeszłam do nich. 
-Dzień dobry, mogę przyjąć zamówienie? 
Dziewczyna siedziała skulona, gdy podniosła wzrok, zauważyłam rozmazany makijaż. 
-Wszystko dobrze? - Zapytałam, zupełnie nie zwracając uwagi na siedzącego po drugiej stronie bruneta.
-Nic jej nie jest - wychrypiał chłopak. 
-Nie Ciebie pytałam - warknęłam. 
Skąd u mnie taki ton? 
-Powie... 
-Mason, uspokój się - odezwała się w końcu dziewczyna, przerywając mu.
A więc nazywasz się Mason. 
-Nic mi nie jest. Mogłabyś podać mi herbatę z cytryną? - Po chwili spojrzała na chłopaka siedzącego naprzeciwko niej. - Ty coś zamawiasz? 
On tylko pokręcił przecząco głową.
-Zaraz przyniosę Ci herbatę - uśmiechnęłam się. 
Nagle w pracy pojawiła się Sam. 
-Co Ty tu robisz? - Zapytałam kiedy weszła za ladę. 
-Pomyślałam że wyjdziemy dziś gdzieś, na jakieś piwo czy coś, dlatego przyszła pomóc Ci posprzątać, żeby było szybciej - sepleniła. - Sory, leczyli mi zęba i znieczulenie jeszcze nie odpuściło do końca - wytarła ślinę która leciała jej z kącika ust. 
Zaśmiałam się cicho. 
-Ale jaki przystojny skurwysyn - zauważyła. 
To prawda. 
-Zaniesiesz herbatę tej dziewczynie? - Zapytałam. 
-Jasne - powiedziała wesoło. 
Poprawiła włosy w lustrze za nami. Cała Sam. 
Obserwowałam naszych klientów, kiedy moja przyjaciółka stawiała im herbatę na stole. W pewnym momencie wzrok mój i bruneta spotkał się ze sobą. Zauważyłam na swojej skórze gęsią skórkę. 
Wow, działasz na mnie koleś. 
Spojrzałam na drzwi, które znów się otworzyły. Do środka wszedł Walter. 
-Przepraszam ale już nie przyjmujemy zamówień, za chwilę zamykamy - powiedziałam na jednym tchu. 
Podszedł do lady i oparł się o nią. 
-Przyszedłem tu, bo zabieram Cię na randkę - uśmiechnął się. 
On na prawdę jest nienormalny. 
-Walter, nie mogę- spojrzałam za niego. 
Zayn przyglądał nam się ze zmarszczonymi brwiami. 
-To nie było pytanie - nadal się uśmiechał. 
-Nie chce robić scen - wyszeptałam. 
-Poczekam aż skończysz pracę. 
Czy on w ogóle słyszy, co do niego mówię? 
-Walter... 
-Ogłuchłeś? 
Aż podskoczyłam przestraszona. 
Skąd on się tu nagle wziął? Mason. 
-Nie mieszaj się koleś - warknął Walter. 
-Najlepiej będzie, aż wszyscy wyjdziecie, musimy zamykać - powtórzyłam. 
Sam stała obok i przyglądała się całej sytuacji. 
-Nie denerwuj się, cukiereczku.
Wiedziałam, że to on!
-Walter, wyjdź. Natychmiast wyjdź - wycedziłam przez zaciśnięte zęby. 
-Odprowadzę go do drzwi , bo najwidoczniej nie może ich znaleźć - Mason przejął inicjatywę.
Chciał dotknąć jego ramienia, ale Walter odsunął się, po czym bez słowa wyszedł. 
Bałam się, że nie odpuści tak szybko, jednak mnie zaskoczył.
-Dziękuję - położyłam zrezygnowana fartuszek na ladzie.
-Masz u mnie dług, mała - uniósł jeden kącik ust, po czym spojrzał na swoją towarzyszkę - Będziemy się zbierać - klasnął dłonią o ladę. 
I dobrze, mam dość dzisiejszego dnia. 
Ale chwila, czy on nazwał mnie "mała"? 
Już miał odchodzić ale jeszcze się odwrócił. 
-Mason - wystawił rękę ponad ladą. 
Wciągnęłam głośno powietrze.
-Kendal - uscisnęłam ją. 
Jezu, jego ręka jest ogromna. 
Uśmiechnął się tajemniczo. Cały był tajemniczy. Tkwiliśmy chwilę w kontakcie wzrokowym, aż chłopak bez słowa odszedł do swojej towarzyszki.
***
Patrzyłam na swoje odbicie w dużym lustrze, stojącym w moim pokoju. 
Ubrana, umalowana i uczesana czekałam aż Sam także będzie już gotowa. 
-No, no, ale z Ciebie laska - moja przyjaciółka weszła do pokoju. 
-I wzajemnie - zmierzyłam ją wzrokiem. - Mam ochotę urwać dziś film - zaśmiałam się biorąc torebkę z łóżka i ruszyłyśmy w stronę drzwi. 
Jak się tam dostaniemy? 
-Taksówka już powinna być - powiedziała Sam, jakby czytała mi w myślach. 
Zupełnie nie spodziewałam się, jak skończy się dzisiejszy wieczór. Gdybym tylko wiedziała, na pewno zostałabym w domu.

Jest pierwszy rozdział. Taka ciekawostka - sceny z chłopskim prześladowcą są wzięte z mojego życia. Niestety spotkało mnie coś takiego. W następnym rozdziale pewnie zakończę ten wątek, żeby za bardzo nie wchodzić w moje życie prywatne.

Komentarze