Przejdź do głównej zawartości

Rozdział 2

Lekko już podpita siedziałam przy barze, sącząc kolejnego drinka. W tym czasie Samantha tańczyła z jakim nowo poznanym kolesiem, spędzili razem pół wieczoru.
Kleili się do siebie. Nie wiem czy to za sprawą alkoholu czy na prawdę jest między nimi chemia.
-Kendall - z rozmyśleń wyrwał mnie jakiś głos.
Na krześle barowym obok usiadł zupełnie nieznany mi chłopak.
-My się znamy? - Pociągnęłam kolejny łyk przez słomkę.
-Poznaliśmy się na imprezie u Amy. Danny, pamiętasz?
Pamiętałabym, akurat twarzy nie zapominam.
-Nie bardzo - bąknęłam.
-Szkoda, bo ja Ciebie pamiętam bardzo dobrze, takich pięknych twarzy się nie zapomina - ukazał rząd białych zębów.
Cóż, dość tandetny tekst.
-Przepraszam ale pójdę na chwilę do koleżanki - podniosłam się na lekko już chwiejne nogi.
-Zamówić Ci drinka? - Zapytał.
No darmowych drinków to ja nie odmawiam. 
-Jasne - powiedziałam, chociaż wydaje mi się że nie usłyszał, bo muzyka grała dość głośno.
Przepychając się przez spocone ciała, dostałam się do przyjaciółki.
-Sam - złapałam ją za rękę.
-Keny, szukałam Cię.
Bo uwierzę.
-To na pewno - fuknęłam. - Za pół godziny wychodzimy.
Miałam dość tych wszystkich napalonych kolesi, którzy obmacywali dziewczyny przy każdej możliwej okazji. Poza tym czułam się już dość pijana. 
-Dobra, za pół godziny widzimy się przy barze - po chwili znów była w objęciach z jakimś kolesiem.
Czasem się zastanawiam, jak my się w ogóle zaprzyjaźniłyśmy, jesteśmy zupełnie inne.
Wróciłam do baru, gdzie Danny nadal siedział, rozmawiał z kimś przez telefon.
Jak on w ogóle słyszy cokolwiek?
Odwrócił się i kiedy mnie zobaczył, natychmiast się rozłączył. 
-Twój drink - podsunął mi szklankę pod nos. 
-Dzięki - pociągnęłam łyk. 
Sex on the beach, mój ulubiony. 
-Jak się bawisz? - Zapytał podsuwając krzesło bliżej mnie. 
Za blisko. 
-Zdecydowanie lepiej się bawiłam na początku, jestem już zmęczona. 
Odwróciłam się za Sam, nadal tam była. 
-Może byśmy zatańczyli? 
-Jak już mówiłam jestem zmęczona, nie mam ochoty - uśmiechnęłam się przepraszająco. 
-W porządku - rzeczywiście wyglądał jakby to po nim spłynęło. - Jesteś z Cleveland? 
Rozkręca się. 
-Tak - odpowiedziałam, czułam jak zaczyna mi się kręcić w głowie. 
Spojrzałam na szklankę, była prawie pusta. 
Chyba za szybko piłam. Zaraz upadnę 
-Nie czuję się najlepiej - uprzedziłam. 
-Widzę, jesteś blada. Może chcesz....
Dalej nie usłyszałam. Cisza.
*MASON*
Patrzyłem jak Matt i Chris przekomarzali się ze sobą, to u nich było normą.
Wsadziłem papierosa do ust i zaciągnąłem się.
-Ogarnijcie się - powiedziałem, wypuszczając dym z ust.
-O patrzcie, mamy zgona - zaśmiał się Matt
Spojrzeliśmy w stronę drzwi.
Danny wynosił na rękach zupełnie nieprzytomną dziewczynę. Był na tyle blisko nas, że mogłem przyjrzeć się dziewczynie.
Kurwa mać!
-Kendall - powiedziałem cicho, jednak koledzy to usłyszeli.
-Znasz ją? 
Kurwa mać. 
-Znam - rzuciłem peta na chodnik i zgasniłem go butem. 
Starałem się wyglądać na obojętnego, ale kurwa miałem złe przeczucia. 
Danny i Kendall? Chwilę po tym jak mu o niej powiedziałem? W chuj podejrzane. 
Bez słowa ruszyłem w stronę chłopaka, który na parkingu wrzucał nieprzytomną dziewczynę do samochodu. 
-Co Ty robisz? - Warknąłem. Zatrzasnął drzwi. 
-Mas*, zobacz kogo dla Ciebie mam. Nie myślałeś chyba, że wiozę ją do siebie? Ta kurwa jest dla Ciebie - zaśmiał się szyderczo. 
Przycisnąłem go do samochodu, mina mu zrzedła. 
-Patrz, bo Ci uwierzę - wysyczałem. - Nie wiem, co chciałeś zrobić, Dan, ale mocno mnie wkurwiłeś - przybliżyłem się - A jeszcze raz ją tak nazwiesz to będziesz do końca życia jadł przez słomkę. 
-Warto dla tej szmaty zrezygnować z przyjaciela? 
-Nie zasłużyłeś na miano przyjaciela - odpowiedziałem szybko. 
-Stary... 
Zaczął, ale nie słuchałem, otworzyłem drzwi i ostrożnie wziąłem na ręce Kendall. 
Bez słowa odszedłem w stronę swojej paczki. 
-Co tam się właśnie stało? Po co Ci ona? - zapytał Chris. 
-Pogadamy jutro, muszę się nią zająć - położyłem dziewczynę na tylne siedzenie mojego samochodu. 
-Mam nadzieję że nie wpakowałeś się w żadne gówno - powiedział Matt. 
Jeszcze raz spojrzałem na twarz śpiącej blondynki. 
Obawiam się, że wpakowałem się w największe gówno w moim życiu. 
I myślę że warto. 
 
Przepraszam za ten krótki rozdział, myślałam że przez weekend będę miała czas napisać więcej, ale wydarzyło się coś co pokrzyżowało mi plany i namieszało w życiu. Postaram się dodać następny najszybciej jak mogę, buźka x
*Mas - czytasz Mejs

Komentarze